„Nie ugnę się przed nikim” – nadymał się i wachlował uszami minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Sugerował, że podlegał wielkim naciskom ze strony lobbystów zainteresowanych korzystnym dla nich kształtem listy leków refundowanych.

 

Konkretów jednak nie podał żadnych. Tymczasem smakowitą w tej mierze informację podało radio RMF.

Otóż na opublikowanej 23 grudnia liście leków refundowanych znalazły się paski do glukometru dla cukrzyków produkowane przez Bioton. Znalezienie się na tej liście – jak powszechnie wiadomo - otwiera perspektywę stałych przychodów i pozycji na rynku. Tymczasem jak podało radio RMF, dzień przed opublikowaniem listy przez ministerstwo zdrowia jeden z właścicieli Biotonu Ryszard Krauze dokupił na Giełdzie 119 mln sztuk akcji tej spółki. Co w sumie z posiadanymi za pośrednictwem Prokomu zwiększyło jego pakiet do 21,43 proc. akcji Biotonu.

Jak powszechnie wiadomo Ryszard Krauze jest takim samym obywatelem jak każdy inny Kowalski. Nigdy nie korzystał z jakiegokolwiek uprzywilejowania w relacjach z władzą. A więc tym bardziej na dobrych układach z nią złamanego grosza nie zarobił. Nie dopuszczam nawet myśli, że za owym zakupem mogła by się kryć jakakolwiek tajemna wiedza. Nie daj Boże, przeciek. Dlatego dla dania odporu różnym złym językom, frustratom i zawistnikom, w trosce o dobre imię i nieposzlakowaną opinię Ryszarda Krauzego, nie byłoby od rzeczy gdyby tej transakcji przyjrzała się Komisja Nadzoru Finansowego. Żeby już nigdy mętne aluzje ministra Arłukowicza nie narażały na szwank dobrego imienia, powszechnie szanowanego, filantropa i altruisty.